środa, 22 maja 2024

Paleta Queen Tarzi Grl Pwr


Zapraszam na recenzję palety mało znanej  marki, która zaciekawiła mnie swoim wyglądem i kolorami. Paletka nazywa się Queen Tarzi Grl Pwr, Girl Power. Od razu spodobała mi się okładka z uśmiechniętymi kobietami różnych narodowości. Zarówno kolorystyka, jak i estetyka opakowania wpisała się w mój gust. 
 
Queen Tarzi Grl Pwr


Paleta skrywa w sobie lusterko oraz 12 cieni, w neutralnej brązowo-zielonej kolorystyce. Znajdują się tutaj zarówno cienie matowe, jak i brokatowe. Maty są mocno napigmentowane, dobrze się z nimi pracuje. Cienie błyszczące są ok, ale daleko im do turbo pigmentów, czy cieni brokatowych nowej generacji. Paletka jest poręczna, fajna na wyjazdy, pod warunkiem, że nie potrzebujecie jasnego, beżowego cienia. Tutaj go niestety brakuje. Najjaśniejszy brąz z palety jest za ciemny pod łuk brwiowy. 
 
cienie Queen Tarzi Grl Pwr

Pierwsze eksperymenty z paletą wypadły pozytywnie i miałam wobec niej duże nadzieje, ale już po 3-cim użyciu rozleciało mi się opakowanie. Jest ono wykonane z tektury, zamyka się na magnes. Na pierwszy rzut oka wyglądało ok. U mnie niestety odkleiła się kratka, separująca cienie i wypadł magnes. Po zerknięciu do środka widać, że cienie są przyklejone byle jak. Udało mi się naprawić opakowanie, ale niesmak pozostał. Paleta na stronie douglas kosztuje 45 euro, na oficjalnej stronie producenta obecnie ok. 20 euro. Uważam, że tak słaba jakość jest niedopuszczalne przy tej cenie. Nawet tańsze, drogeryjne palety nie sprawiają takich problemów. 
 
Queen Tarzi Grl Pwr Girl Power


Paletka zostaje u mnie i nadal ją będę testować, ale nie planuję zakupu innych produktów tej marki.


Zwracacie uwagę na opakowania kosmetyków? 
Znacie markę Queen Tarzi? 
 
 

sobota, 11 maja 2024

Kultowy błyszczyk Dior na moich ustach


Są kosmetyki, które przyprawiają o szybsze bicie serca. Niektóre z nich są tak popularne, że zasłużyły na miano kultowych. Jako że kosmetyki to moje hobby, to często przyglądam się takim produktom i jeśli mam okazję to testuję na własnej skórze. Zapewne sporo z was kojarzy błyszczyk Dior Addict Lip Maximizer. Znajduje się on w charakterystycznym, eleganckim opakowaniu z logo Dior. Wykonanie buteleczki dopracowane jest w każdym szczególe. Trzymając ten produkt w dłoni czujemy, że jest to kosmetyk z wyższej półki.

Dior Addict Lip Maximizer
 

Produkt dostępny jest w dwóch wersjach; z drobinkami i bez. Mój kolor to 012 Rosewood (wersja bez drobinek). Bardzo ładnie wygląda na ustach, mocno się błyszczy, dodając im objętości. Jest lekko chłodzący, ale nie piecze w usta, jak niektóre pompujące błyszczyki. Konsystencja jest dosyć treściwa, co przekłada się na dobrą trwałość. Nie lepi się, jest komfortowy w noszeniu. Podoba mi się efekt, jaki daje, choć liczyłam na mocniejsze powiększenie ust. Przyznam, że stosowanie tego produktu to czysta przyjemność. Można poczuć się naprawdę luksusowo, niestety to, co dobre kosztuje. Produkt znajdziecie m.in. w drogerii Douglas w cenie regularnej ok. 200 zł.
 
Dior Addict Lip Maximizer rosewood
 

Mam nadzieję, że buteleczka starczy mi na długo. Mimo że lubię ten kosmetyk, to nie wiem, czy wydałabym na niego po raz kolejny tak wysoką kwotę, zwłaszcza że na rynku znajdziemy sporo tańszych zamienników.
 
Miałyście okazję poznać ten błyszczyk lub inne kosmetyki Dior?