Tusz do rzęs to podstawa mojego codziennego makijażu. Mam dwie ulubione maskary: Maybelline Lash Sensational oraz Maybelline Sky High. Niedawno skończyłam buteleczkę tego drugiego i sięgnęłam do zapasów, w których znajdują się 4 tusze.
Obecnie w użyciu są Rimmel wonder'extension oraz Too Faced Better than sex. Rimmel wonder'extension ma dosyć specyficzną szczoteczkę, z trójkątnymi ząbkami. Nie do końca mi ona leży, mam wrażenie, że tusz dosyć słabo podkreśla rzęsy. Testy są w początkowej fazie, ponieważ niedawno go otworzyłam. Liczę, że może formuła trochę się zmieni z czasem i jeszcze mnie zaskoczy. Na razie nie ma fajerwerków.
Drugim produktem, którego niedawno zaczęłam używać to miniatura Too Faced Better than sex. Mam w planach wziąć go na wakacyjny wyjazd. Na pierwszy rzut oka wydaje się dosyć suchy. Mam świeże opakowanie i nie wiem z czego to wynika. Będę go jeszcze maltretować i po dłuższym czasie napiszę o nim coś więcej.
Staram się nie otwierać więcej niż 2, maksymalnie 3 tusze na raz. Niestety mają tendencję do zasychania, a nie lubię marnotrawstwa. Na testy nadal czekają maskara Lancome Idole oraz Hean Sensual maskara.
Do brwi używam wosku Brow Lash, który znalazłam w boxie Pure Beauty. Ładnie pachnie i dobrze utrwala włoski. Na co dzień jest idealny. Do makijażu wieczorowego mam paletkę do brwi Gosh, która jest dosyć wiekowa, ale używam z niej tylko cieni.
Jestem ciekawa ile tuszy liczy wasza kolekcja?
Lubicie mieć kilka otwartych, czy używacie tylko jednego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, staram się na wszystkie odpowiadać na bieżąco.
Jeśli podoba Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, jeśli Twój mnie zainteresuje, dodam go do swojej listy czytelniczej :)