W tym roku wiosna ociągała się z przyjściem do nas. Mam nadzieje, że lato nie weźmie z niej przykładu i szybko pojawi się z całą swoją mocą. Stęskniona za słońcem, zamarzyłam o letnich, kolorowych makijażach i stwierdziłam, że brakuje mi żółtego cienia do powiek. Postanowiłam dokupić pojedyncze cienie, a mój wybór padł na markę Douglas oraz NYX. Skusiłam się na mono cień Douglas nr 8 oraz NYX HS62 Butterscotch Caramel. Jak dotąd nie miałam zarówno cieni Douglas jak i NYX, więc nie wiedziałam czego się spodziewać. Jeśli jesteście ciekawi jak wypadł ten pojedynek, zapraszam do dalszej części wpisu.
Pojedyncze cienie Douglas kosztują ok. 29 zł. Swój egzemplarz kupiłam w promocji, ale nie pamiętam, ile dokładnie za niego zapłaciłam. Opakowanie jest proste, mieści 2,5 g kosmetyku. Cień jest matowy. Ma wypukłe, wytłoczone logo na powierzchni. Jest kremowy, fajnie się rozciera, ale ma bardzo słabą pigmentację. Jest praktycznie niewidoczny na powiece. Niestety dla mnie to straszny bubel. Chciałam soczystą żółć, a dostałam wielkie nic. Nie wiem jakie są wasze doświadczania z cieniami marek własnych perfumerii, ale miałam kiedyś paletę cieni Sephora i też były fatalne…
Cień do powiek NYX, ma okrągłe opakowanie. Przy zamknięciu mamy uroczą kokardkę. Szata graficzna jest również prosta. Cień jest matowy, sprasowany, gładki bez tłoczenia. Na szczęście tutaj sprawa z pigmentacją wygląda znacznie lepiej. Co prawda cień trochę traci moc przy aplikacji na powiekę, ale można budować intensywność lub nałożyć go na bazę. Produkt jest dostępny w podobnej cenie, co cień Douglas. Kosztuje ok. 25-30 zł za 1,5 g. Nie muszę, chyba mówić, że w tym pojedynku bezkonkurencyjne wygrał NYX.
Kupujecie pojedyncze cienie do powiek czy wolicie palety?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, staram się na wszystkie odpowiadać na bieżąco.
Jeśli podoba Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, jeśli Twój mnie zainteresuje, dodam go do swojej listy czytelniczej :)