Podkłady
Na tą chwilę mam tylko 3 podkłady (nie licząc próbek). Najczęściej używam podkładu essence #instaperfect. Mam go w najjaśniejszym odcieniu, czyli nr 30. Niestety jest dla mnie trochę za jasny. O tym podkładzie pisałam Wam już kiedyś na blogu (klik). Od tego czasu moje zdanie o nim się nie zmieniło. Jest to kiepski podkład, o słabym kryciu, który ciężko się aplikuje. Instaperfect nie matuje, szybko znika z buzi i lubi się wyświecać. Chyba jego jedyną zaletą jest mała buteleczka, fajna na wyjazdy oraz niska cena. Na co dzień może być, zwłaszcza w połączeniu z dobrym pudrem, ale na pewno do niego nie wrócę.
O podkładzie Semilac pisałam Wam we wpisie, podlinkowowanym powyżej. Przyznam, że lubię ten produkt. Ma średnie krycie i ładnie wygląda na twarzy. Najjaśniejszy kolor, czyli 10 Sand Beige fajnie zgrywa się z moją cerą.
Eveline liquid control HD kupiłam w zastępstwie za Catrice HD Liquid Coverage. Eveline wypada całkiem ok, choć chyba Catrice bardziej odpowiadał mi pod względem konsystencji. Ten podkład mam najkrócej, dlatego ciągle wyrabiam sobie o nim zdanie.
Korektory
W mojej kosmetyczne znajdziecie tylko 2 korektory. Niedawno zdenkowałam legendarny kamuflaż Catrice HD i już za nim tęsknię. Został mi korektor mineralny Lily Lolo, o którym mogliście przeczytać tutaj. Lubię go stosować na niedoskonałości, bo przyspiesza ich gojenie, ale czasem potrzebuję czegoś z nienagannym kryciem i w tej roli się niezbyt sprawdza.
Korektor Hean Camuflage miał być zastępcą wykończonego Catrice, niestety trochę się na nim zawiodłam. Jest dosyć rzadki, nie ma zastygającej formuły i jego krycie nie do końca mnie zadowala. Używam go od niedawna, dlatego jeszcze dam mu szansę i zobaczę czy z czasem da się lubić.
Pudry
Obecnie mam 3 sztuki, z czego jeden dobija dna. Mowa o pudrze matującym Semilac. Mimo, że mam najjaśniejszy kolor 20 Light Beige to jest dla mnie za ciemny. Wpada w pomarańczowe nuty i trzeba z nim uważam. Łączę go z za jasnym podkładem essence i tylko dzięki temu udało mi się go zużyć.
Sypki puder Fixing Matt Delia mile mnie zaskoczył. Mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że to kosmetyk prawie idealny. Bardzo wydajny, fajnie wygląda na twarzy i dobrze matuje. Produkt godny uwagi, dlatego jeśli jeszcze go nie znacie, warto się nim zainteresować. W zapasie mam też puder prasowany tej marki Stay Matt Delia i już niedługo biorę się za jego testowanie.
Podsumowując dzisiejszy wpis, muszę powiedzieć, że jestem zadowolona z ilości produktów do makijażu twarzy, które posiadam. Pewnie spodziewaliście się większej kolekcji, ale akurat w tej kategorii nie ma u mnie nadmiaru (gorzej będzie w innych, z resztą zobaczycie w kolejnych postach z tej serii). Nie planuję większych zakupów w najbliższym czasie, ale nieśmiało rozglądam się za jakimś naprawdę dobrym matującym podkładem do twarzy o średnim kryciu. Jeśli macie coś godnego polecenia, piszcie w komentarzach.
Jak wygląda Wasza kolekcja podkładów, korektorów i pudrów?
Dajcie znać, czy macie ich mniej czy więcej niż ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, staram się na wszystkie odpowiadać na bieżąco.
Jeśli podoba Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, jeśli Twój mnie zainteresuje, dodam go do swojej listy czytelniczej :)