Ostatni czas nie obfitował w duże zakupy, ale myślę, że taka przerwa ma swoje zalety. Wiele osób ze zdziwieniem stwierdziło, że wcale nie brakuje im przechadzek po centrach handlowych. Ja już od dawna coraz bardziej skłaniam się do zakupów online i praktycznie wszystkie moje nowości pochodzą ze sklepów internetowych.
Mimo zamkniętych punktów stacjonarnych, wiele sieci kusiło rabatami i promocjami. Dzięki jednej z nich udało mi się upolować paletkę Soft Glam Anastasia Beverly Hills, która kusiła mnie od dłuższego czasu. Po kilku pierwszych próbach muszę przyznać, że pozytywne opinie na temat jakości cieni, ich pigmentacji, miękkości i łatwości blendowania nie są przesadzone. Paleta utrzymana jest w neutralnej kolorystyce, ale ma w sobie „to coś”. Idealna do makijażu dziennego jak i wieczorowego. Moim niekwestionowanym faworytem stał się złoty cień o nazwie „Fairy”.
Skusiłam się też na tymiankowy tonik do twarzy Garnier, który okazał się wielką wtopą. Zmylona napisem BIO nie sprawdziłam składu, a tam niestety alkohol. Na pocieszenie kupiłam zestaw miniatur Biotherm, który był jedynym nieplanowanym zakupem. Do tej pory nie miałam okazji poznać marki. Kosmetyki Biotherm cieszą się dobrą renomą, więc mam nadzieję, że się nie rozczaruję.
Moje żele do mycia twarzy dobiły dna, dlatego zamówiłam dwa produkty Simple. Póki co używam wersji niebieskiej i jestem zadowolona. Na pewno na blogu ukaże się wpis z porównaniem tych dwóch żeli.
Po nieudanym zakupie toniku Garnier musiałam rozejrzeć się za czymś innym. Tym razem postawiłam na kojący tonik The Ritual of Namaste od Rituals. Uzupełniłam też zapas żeli pod prysznic i choć na zdjęciu widzicie tylko dwa z nich to łazienkową szafkę zasiliło kilka sztuk.
Mimo, że zakupów jest niewiele to aż 3 z kupionych rzeczy są dla mnie nowościami i okazją do poznania marek ABH, Biotherm i Rituals. Ciekawa jestem czy znacie jakiś z tych produktów.
Miałyście okazję poznać kosmetyki ABH, Biotherm i Rituals?
Co o nich myślicie?
Co o nich myślicie?