Marka The Body Shop kojarzy mi się z kolorowymi opakowaniami i pięknymi zapachami. Jak dotąd miałam okazję poznać tylko kilka produktów z oferty, ale ostatnio coraz więcej kosmetyków przewija się przez moje ręce. Wszystko za sprawą sklepu firmowego, który jest niebezpiecznie blisko mojego mieszkania ;) Przy okazji ostatniej wizyty zwróciłam uwagę na tegoroczne edycje świąteczne. Skusiłam się na dwa zestawy prezentowe, mały domek z produktami o zapachu śliwki i większy zestaw z gruszkowymi specyfikami.
Śliwkowy zestaw wrzuciłam do koszyka po powąchaniu balsamu do ust, który tak mi się spodobał, że dokupiłam go osobno. W kartonowym domku, przywodzącym na myśl chatkę z piernika znalazłam żel pod prysznic 60 ml, masło do ciała 50 ml i myjkę. Niestety żel i balsam nie są tak intensywne pod względem zapachu jak wcześniej wspomniany balsam do ust.
Duży zestaw składał się z 4 produktów zapakowanych w jutowy worek z nadrukiem. Sakiewka od razu przypadła mi do gustu, choć szczerze mówiąc ciężko znaleźć mi dla niej zastosowanie ;). W środku znalazłam żel pod prysznic 250 ml, peeling do ciała 50 ml, masło do ciała 50 ml i krem do rąk 30 ml.
Co do samego zapachu soczystej gruszki przyznam, że jest przyjemny, ale w ogóle nie przypomina gruszki, więc tutaj spotkało mnie rozczarowanie. Żel intensywnie się pieni, przez co jest bardzo wydajny. Masełko wypróbowałam, ale póki co nie wyrobiłam sobie o nim zdania. Krem do rąk TBS miałam kiedyś w wersji mango i zarzekałam się, że więcej po niego nie sięgnę. Mam nadzieję, że ten okaże się lepszy.
Jeśli miałabym wybrać zapach, który bardziej do mnie przemawia byłaby to śliwka. Juicy Pear ma niestety niewiele wspólnego z gruszką. Ciekawa jestem jak wypada trzecia linia z edycji świątecznej - Świąteczna Wanilia.
Dajcie znać w komentarzach, jeśli macie jakieś kosmetyki z edycji świątecznej TBS i co o nich myślicie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, staram się na wszystkie odpowiadać na bieżąco.
Jeśli podoba Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, jeśli Twój mnie zainteresuje, dodam go do swojej listy czytelniczej :)