Płyny micelarne to jedne z kosmetyków, które schodzą u mnie w dużej ilości. Praktycznie zawsze mam w łazience choć jedną buteleczkę tego specyfiku. Z tego względu szukam dobrych, ale i ekonomicznych rozwiązań. Przy okazji wizyty w Niemczech i zakupów w DM (klik), skusiłam się na micel Balea Mizellen Reinigungswasser w dużej pojemności 400 ml. Wersja, którą kupiłam dedykowana jest do cery mieszanej i wrażliwej. Woda micelarna jest bezzapachowa, zawiera pantenol, glicerynę i oczar wirginijski.
Kosmetyk przykuł moją uwagę fajnym opakowaniem i przystępną ceną (ok. 3 euro, w przeliczeniu ok. 13 zł). Duża butla starcza na długo, ale jest niezbyt wygodna w użytku. Łatwo wylać zbyt dużą ilość płynu na płatek kosmetyczny, zwłaszcza na początku, gdy opakowanie jest pełne. Przy nakładaniu i na waciku wyraźnie się pieni.
Produkt jest delikatny dla skóry, a mimo to nieźle radzi sobie ze zmywaniem codziennego makijażu. Podkład i tusz łatwo schodzą, bez konieczności tarcia. Trochę gorzej jest z kosmetykami wodoodpornymi, do ich zmycia potrzebny będzie micel większego kalibru. Płyn micelarny nie podrażnił moich oczu, nie spowodował zaczerwienienia skóry czy nadmiernego ściągnięcia (mam tłustą cerę). Jak dla mnie jest to poprawny kosmetyk, który dobrze sprawdził się do codziennego użytku.
Używacie tego typu produktów? Macie swoich ulubieńców?