Nie jest tajemnicą, że zima to ciężka pora roku dla skóry. Warunki atmosferyczne sprzyjają jej przesuszeniu, dlatego trzeba się ratować bardziej treściwą, rozbudowaną pielęgnacją. Ogólnie nie przepadam za ciężkimi konsystencjami balsamów i maseł do ciała, ale gdy na dworze wieje chłodem, robię wyjątek. Mając to na uwadze wyłowiłam ze swoich zapasów naturalne odżywcze masło do ciała z masłem shea i tonką Cosnature.
Kosmetyk zapakowany jest w plastikowy słoik o pojemności 200 ml. Producent zapewnia, że nawilża i zmiękcza skórę, łagodzi podrażnienia, poprawia elastyczność skóry, wspomaga odnowę naskórka oraz zapobiega przesuszeniu.
Masełko ma zwartą, gęstą konsystencję. Przy nakładaniu nie tłuści skóry, ale pozostawia wyczuwalny film, który na szczęście nie jest klejący. Nie sunie lekko po skórze, jest raczej tępe i trzeba mu dać chwilę na wchłonięcie się. Ma delikatny, pudrowy zapach. Dzięki zawartości masła shea, masła kakaowego i oleju ze słodkich migdałów dobrze nawilża i poprawia kondycję skóry. Muszę przyznać, że większość obietnic producenta została spełniona.
Produkt bardzo fajnie sprawdził się u mnie używany jako krem do rąk nakładany na noc. Pomógł mi zachować dłonie w dobrej kondycji i pozbyć się uczucia ich suchości. Użyłam go kilka razy na ciało, ale nie lubię filmu jaki pozostawia i czasu jaki trzeba mu dać na wchłonięcie się. Niemniej uważam, że jest to fajny kosmetyk o dobrym składzie i przyjaznej cenie (ok. 25 zł).
Znacie kosmetyki Cosnature?