O pokładzie Catrice HD Liquid Coverage można znaleźć w internecie wiele skrajnych opinii. Pamiętam, że zaraz po jego premierze bardzo ciężko było go dostać. Sama polowałam na niego dosyć długo. Na szczęście w moim wypadku cierpliwość się opłaciła.
Kosmetyk znajduje się w masywnej buteleczce wykonanej z matowego szkła. Ma płynną konsystencję i wydobywa się go za pomocą pipetki. Mam najjaśniejszy odcień z gamy - nr 010 light beige. Kolor wpada w żółte tony. Choć jest to najjaśniejsza wersja, dla jasnych cer może być za ciemny. Niestety póki co dostępne są tylko 4 odcienie.
Light beige całkiem dobrze zgrał się z moją skórą. Podkład nakładałam palcami lub gąbeczką. Druga opcja dawała bardziej naturalny efekt. Kosmetyk dosyć szybko zastyga. Najlepiej nakładać go na nawilżający krem. Po przypudrowaniu fajnie trzyma się na skórze. Daje dobre krycie, które można stopniować, dodatkowo świetnie matuje. Przy jednej cienkiej warstwie można uzyskać całkiem naturalny efekt, co widać poniżej.
1. cera bez podkładu 2. jedna, cienka warstwa podkładu 3. podkład po przypudrowaniu
Przy mojej tłustej cerze nie pokazały się suche skórki. Nie miałam problemu z efektem maski, obciążaniem skóry czy wysypem niedoskonałości. Podkład się nie warzył i nie ciastkował. Zdarzało się, że po całym dniu trochę zbierał się w zmarszczkach pod oczami lub na nosie w miejscu podparcia okularów. Nie są to jednak duże wady i w moim odczuciu podkład wypadł bardzo pozytywnie. Pierwszą butelkę zużyłam do ostatniej kropelki i planuję zakup kolejnej. Na szczęście teraz nie ma już kłopotów z jego dostępnością i można go dorwać w większości drogerii za ok. 30 zł za 30 ml.
Znacie ten podkład?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, staram się na wszystkie odpowiadać na bieżąco.
Jeśli podoba Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, jeśli Twój mnie zainteresuje, dodam go do swojej listy czytelniczej :)