Pro F olejek arganowy, ale tylko z nazwy

Nie wiem kiedy i jak, ale produkty do pielęgnacji włosów strasznie się u mnie namnożyły. Już od dłuższego czasu systematycznie zmniejszam zapasy i jest szansa, że wkrótce z czystym sumieniem będę mogła kupić coś nowego. Oprócz podstawowej pielęgnacji (szampony, odżywki) mam sporo produktów takich jak olejki, sera, wcierki itp. Dzisiaj chciałam opowiedzieć o olejku arganowym Pro F, który niestety mocno mnie rozczarował. Dlaczego? Powody znajdziecie poniżej.

Opakowanie kosmetyku jest estetyczne, ale niestety niewygodne w użytku. Co prawda szklana butelka zaopatrzona jest w pompkę, ale nie radzi sobie z dozowaniem olejku. Trzeba mocno naciskać, a i tak wydobywa się niewielka ilość tłustej, klejącej substancji, która paskudnie oblepia. „Olejek” jest tłusty, ciężki i klejący. Ma zbitą, jakby żelową konsystencję, która totalnie nie przypomina czystego oleju arganowego. Skutkuje to trudnościami w aplikacji na włosy. Ciężko domyć po nim ręce oraz doczyścić umywalkę. 

Działanie na czuprynę jest bardzo powierzchowne. Włosy są lekko nabłyszczone i wygładzone, ale efekt jest krótkotrwały. Producent nazywa specyfik „olejkiem arganowym” i owszem jest on w składzie, ale... na początku znajdziemy silikony, dopiero potem olej arganowy, parafinę, substancje zapachowe i konserwanty....

Skład:

Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Argania Spinosa Kernel Oil, Isopropyl Myristate, Paraffinum  Liquidum, Parfum, Ethylhexyl Methoxycinnamate, BHT, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Alpha-Isomethyl lonone, CI 26100, CI 47000

Kosztuje ok. 20 zł za 50 ml i jak dla mnie totalnie nie jest wart swojej ceny.

Pamiętajcie, aby kupując oleje i olejki zwracać uwagę na skład. W wielu przypadkach „oleje” to tylko chwyt marketingowy, a jego rzeczywista zawartość w produkcie jest znikoma.

Stosujecie oleje w pielęgnacji? 

Jaki olej najlepiej się u Was sprawdza do włosów?