O tym, że nie ma sensu gromadzić kosmetyków (prawie) każdy wie. Dlaczego nie warto kupować kosmetyków na zapas, pisałam tutaj. Przytoczone przeze mnie powody są całkiem logiczne i większość zapewne się z nimi zgodzi, mimo to wiele kobiet ma problem z nadmiarem kosmetyków. Często są to nowe, nieotwarte produkty miesiącami czekające na użycie.
Skłamałabym mówiąc, że problem mnie nigdy nie dotyczył. Jako miłośniczka kosmetyków i blogerka urodowa byłam szczególnie wrażliwa na wszelkie nowości, które koniecznie chciałam mieć. Sporo rzeczy dostałam na spotkaniach blogowych, trafiły się także kosmetyki wysyłane do testów w ramach współpracy. Był taki moment, w którym naprawdę miałam wszystkiego dużo, na tyle, że zaczęło mnie to przytłaczać. Największy problem pojawił się w momencie przeprowadzki, gdy nie byłam w stanie podnieść kartonów z moimi zapasami. W niedalekiej przyszłości szykuje mi się kojona zmiana mieszkania. Na szczęście tym razem będzie mi lżej, bo zapasy kosmetyczne zminimalizowałam praktycznie do zera. Jak to zrobiłam?
W pierwszej kolejności oddałam mamie i siostrze kosmetyki niedopasowane do moich potrzeb. Te, które koniecznie chciałam przetestować, zachowałam na później. Trzymałam się prostej, ale jednocześnie trudnej w realizacji zasady, bezwzględnego zakazu zakupów. Jeśli w szafce zalegał mi żel pod prysznic, nie miałam prawa kupić kolejnego. Tym sposobem zużywałam to co miałam. W systematyczności w używaniu pomagał mi tzw. „projekt denko”. Co prawda jego ideą nie jest zużywanie na siłę kosmetyków, ale ich regularne stosowanie, tak aby ich działanie było jak najlepsze. Comiesięczne podsumowanie pozwalało mi zorientować się, ile tak naprawdę kosmetyków potrzebuję i ile będę w stanie zużyć, tak by się nie uległy zepsuciu czy przeterminowaniu. Starałam się także nie otwierać zbyt wielu buteleczek, bo wtedy denkowanie szło mi znacznie wolniej. Kosmetyki traciły świeżość, stały na wierzchu, kurzyły się i przytłaczały swoją ilością.
Jak to u mnie teraz wygląda?
Zapas został mi tylko w przypadku produktów do pielęgnacji włosów (szampony i odżywki) i kremów do twarzy (zużycie słoiczka kremu to ok. 3-6 miesięcy, więc raczej szybko się z nimi nie uporam). Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że w niektórych kosmetycznych kategoriach wieje u mnie pustką. Muszę wybrać się na zakupy do drogerii, bo wyzerowałam zapasy. Powiem szczerze, że już nie mogę się doczekać, bo w między czasie wyszło sporo nowości, które z chęcią poznam.
Macie kosmetyki w zapasie czy kupujecie je na bieżąco?
Jakie jest Wasze zdanie na temat kosmetycznych zapasów?
Jakie jest Wasze zdanie na temat kosmetycznych zapasów?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, staram się na wszystkie odpowiadać na bieżąco.
Jeśli podoba Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, jeśli Twój mnie zainteresuje, dodam go do swojej listy czytelniczej :)