Niedawno na rynku pojawiła się nowość w postaci pielęgnacyjnych esencji do twarzy. Ukazały się 3 warianty do cery suchej, dojrzałej i mieszanej. Dzisiaj skupię się na tej ostatniej. Produkt znajduje się w opakowaniu o pojemności 200 ml z zatrzaskiem na zakrętce. Z daleka opakowanie przypomina płyn micelarny i moim zdaniem kosmetyk całkiem sporo ma z nim wspólnego.
Innowacyjna linia intensywnych, mocno skoncentrowanych esencji multiwitaminowych do pielęgnacji i kondycjonowania cery to moc serum i lekkość toniku w jednym. Jest to kosmetyk uniwersalny 4w1:
Czym właściwie jest esencja Bielenda?
Innowacyjna linia intensywnych, mocno skoncentrowanych esencji multiwitaminowych do pielęgnacji i kondycjonowania cery to moc serum i lekkość toniku w jednym. Jest to kosmetyk uniwersalny 4w1:
1. Pielęgnuje jak krem
2. Regeneruje jak maska
3. Tonizuje jak tonik
4. Oczyszcza jak mleczko
2. Regeneruje jak maska
3. Tonizuje jak tonik
4. Oczyszcza jak mleczko
Na pewno wielu z Wam na myśl przychodzą esencje popularne w koreańskiej pielęgnacji. Mam wrażenie, że ten produkt przypomina je głównie z nazwy. Dla mnie ten kosmetyk to połączenie nawilżającego płynu micelarnego i toniku. Dobrze usuwa, lekki dzienny makijaż, nie przesusza skóry, tonizuje ją i nie trzeba go zmywać. Moja tłusta cera bardzo dobrze zareagowała na tą esencję. Nie zauważyłam zapychania, wysypu niedoskonałości czy podrażnień. Płyn łagodził zaczerwienienia i nadawał skórze miękkość.
Ogólnie z produktu jestem bardzo zadowolona. Po umyciu twarzy żelem, przemywałam skórę płatkiem nasączonym esencją. Płatek usuwał resztki makijażu, a skóra nie wymagała tonizacji, więc mogłam od razu nakładać krem. Buteleczka kosztuje ok. 15 zł i dla mnie jest to cena do zaakceptowania. Obawiam się tylko, że część osób może być rozczarowana zbyt dużą ilością obietnic lub też błędnie przyrównać kosmetyk do koreańskich esencji. Produkt nie zastąpi nam kremu i maski, więc nie należy z nich całkowicie rezygnować.
Słyszałyście już o esencjach Bielenda?