Peelingi do ciała Tutti Frutti znane są ze swoich niewielkich, zgrabnych opakowań. Mieszczą się w buteleczkach o pojemności 100 ml, które bez problemu można zabrać w podróż, również do bagażu podręcznego w samolocie. Gdy w ręce wpadł mi ten niepozorny maluszek, byłam przekonana, że nie starczy na długo.
Już po pierwszym użyciu byłam przyjemnie zaskoczona tym srubem. Stało się tak za sprawą niezwykle przyjemnego, owocowego zapachu oraz bardzo treściwej zawartości. Konsystencja produktu jest dosyć zbita i zawiera bardzo dużo peelingujących drobinek, dzięki czemu niewielka ilość wystarczy do wykonania peelingu całego ciała. Kuleczki mają ostre krawędzie, przez co złuszczanie jest dosyć konkretne. Fanki mocnych zdzieraków będą usatysfakcjonowane, ale dla wrażliwej skóry kosmetyk nie będzie odpowiedni.
Skóra po użyciu jest gładka i oczyszczona. Mam wrażenie, że potrzebuje dawki nawilżenia, więc zawsze po zabiegu nakładam balsam do ciała. Opakowanie starczyło mi na ok. 5 użyć na całe ciało, co uważam za bardzo dobrą wydajność, zwłaszcza przy cenie ok. 5 zł. Na pewno wiele z Was zwróciło uwagę na podobieństwo do scrubu Joanny (o truskawkowej wersji pisałam tutaj). Peeling Joanny pod względem zapachu wypada również bardzo korzystnie, jednak nie zawiera tak ostrych drobinek. Jego działanie jest delikatniejsze. Dostępny jest w podobnej cenie, ale ma mniejszą wydajność. Produkt Joanny również lubię, moim zdaniem jest to dobry wybór dla wrażliwej skóry.
Znacie peelingi Tutti Frutti?
Jaki jest Wasz ulubiony zapach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za Wasze komentarze, staram się na wszystkie odpowiadać na bieżąco.
Jeśli podoba Ci się mój blog, zapraszam do obserwowania, jeśli Twój mnie zainteresuje, dodam go do swojej listy czytelniczej :)