Dzisiaj chciałam poruszyć temat kontrowersyjny a mianowicie tzw. garderobę po domu. Skąd wziął się u mnie pomysł na taki post? Otóż przymierzam się do porządków w szafie i złapałam się na tym, że zamiast wyrzucać znoszone ubrania zostawiam je, jako rzeczy „po domu”. Jestem strasznie ciekawa czy też tak robicie.
Nie widzę nic złego w noszeniu wygodnej odzieży w mieszkaniu. Zwłaszcza podczas choroby czy leniwych dni, przeznaczonych na obijanie się lub sprzątanie. Fajnie czuć się wygodnie i komfortowo zwłaszcza, gdy nikt nas nie widzi. Z drugiej strony, wyciągnięty, stary dres, w komplecie z wypłowiałym T-shirtem nie wygląda sexy. Spotkałam się z opiniami, że taki strój może psuć relacje w związku. Partnerzy przestają o siebie dbać, coraz częściej paradują w znoszonych ubraniach, co przekłada się na spadek temperatury uczuć. Ponoć sprawa jest poważna, gdyż fenomenem tym zainteresowali się, a jakże, amerykańscy naukowcy :).
Zawsze pozostaje jeszcze problem niezapowiedzianych wizyt. Nigdy nie wiadomo, kiedy zapuka do drzwi miłość twojego życia... Choć ten punkt raczej mnie nie dotyczy i głównie zaskakują mnie kurierzy, których de facto nie szokuje mój (nie)wyjściowy dresik, stąd wnioskuję, że jednak sporo ludzi taki nosi...
Oczywiście nie każdy dres musi być obleśny, zmechacony i brzydki. Można zaopatrzyć się w ładny, ale wygodny ubiór. Chodzą słuchy, że część osób tak właśnie robi. Zastanawia mnie jednak, ile osób rzeczywiście ma taki nawyk a ile po prostu nie przyznaje się do kłopotliwego faktu posiadania ubrań „po domu”.
Jakie są Wasze nawyki? Przebieracie się po przyjściu z pracy/uczelni w luźne ciuchy?
Komu z Was zdarza się paradować w przysłowiowym dresiku?
Też mam szafkę z ubraniami po domu :) nie są to znoszone podarte rzeczy, są to ubrania luźniejsze, wygodniejsze sweterki ewentualnie troszkę gdzieś zaciągnięte ale moje domowe wdzianka ogólnie są naprawdę w dobrym stanie :) Nie rozumiem ludzi, którzy krytykują taką kategorię odzieży... często też przebieram się gdy wracam do domu z pracy, kościółka czy skądś tam indziej :) Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuńbloga oczywiście obserwuję :)
UsuńPrzebieram się, pewnie. I też odkładam stare rzeczy na "po domu" albo kupuję w lumpeksie. Ostatnio kupiłam specjalnie nowe spodnie dresowe w Lidlu z przeznaczeniem na "po domu" i nigdy więcej - już poplamione. Tak, chciałam mieć w końcu nie naciągnięte, nie spadające z tyłka, ładne i w ogóle, a po kilku ubraniach i tak poplamione :p
OdpowiedzUsuńMam ubrania po domu, ale są to takie rzeczy, w których nie boję się pokazać ludziom...
OdpowiedzUsuńTeż mam półkę z ubraniami po domu, są to głównie stare dżinsy, koszulki i swetry. Dresów nie lubię i nie noszę :)
OdpowiedzUsuńMam podział na ciuszki do pracy i te do domu :) Każdego dnia sprzątam, gotuje i nie wyobrażam sobie robić tego z mojej ulubionej koszuli :)
OdpowiedzUsuńMam swoje ulubione ubrania z serii po domu :D
OdpowiedzUsuńJa mam dwa polarki, które noszę tylko w domu:D Nazywam je podomkami:D
OdpowiedzUsuńMam kilka takich ciuchów w których z domu nie wyjdę ale po domu to i owszem, noszę je :)
OdpowiedzUsuńw domu zawsze ubieram się w dres ;)
OdpowiedzUsuńA Myszy to chodzą po domu jak sierotki. W dresach i koszulce. Bo wygodnie. Bo można się pobrudzić. Bo w domu można czuć się swobodnie.
OdpowiedzUsuńJa mam sporo ubrań domowych ! I się tego nie wstydzę ;D gdy tylko wracam do domu ściągam te wszystkie śiskające ciuchy :D hehe i wkładam wygodne ;D Cenię sobie komfort w moich 4 ścianach ;) Nie zzauważyłam by to negatywnie wpłynęło na mój związek z facetem :D hehe buzuiak
OdpowiedzUsuńMam kilka zestawów które nosze po domu. Cechuje je przede wszystkim wygoda. Nie wyglądaj niechlujnie i nie sa zniszczone wiec dobrze się w nich czuje i nawet gości mogę tak przyjmować
OdpowiedzUsuńja ubieram się wygodnie, przeważnie na sportowo, ale dbam o to, aby ubrania nie były zniszczone, brudne czy rozciągnięte, abym mogła w nich przyjąć niespodziewanych gości
OdpowiedzUsuńoczywiscie, ze tak! wygoda to podstawa, zreszta mam w domu górę ciuchów z ktorymi nie potrafie sie rozstac, leza grzecznie i maja nazwe: "podomowe" :DDDD http://czynnikipierwsze.com/
OdpowiedzUsuńJa o wiele lepiej czuję się mając na sobie znośnie wyglądające ciuchy zamiast znoszonych dresów, no ale wiadomo, jak bywa :D Problem w tym, że gdy łażę po domu w takich niezbyt ładnych, luźnych ciuchach, to od razu mniej chce mi się robić i przeobrażam się w ogromnego leniwca :P
OdpowiedzUsuńoczywiście muszą być:)
OdpowiedzUsuńJa zawsze wskakuję w jakiś dresik :d Jednak ja wyniosłam taki nawyk z domu - mama zawsze ganiła mnie i rodzeństwo, że nie przebieramy się po szkole. I tak mi zostało :)
OdpowiedzUsuńponieważ mieszkałam w środku lasu to zawsze po przyjeździe ze szkoły przebieraliśmy się w ubrania po domu chociażby z tego względu że zawsze musieliśmy się z bratem upaprać, albo kot nas okłaczył i inne tego typu historie. W mieście w którym studiuje nie nosze ubrań po domu , jedynie w weekendy ;)
OdpowiedzUsuńNoszę, noszę stare koszulki po domu, a jakże. Nie wyobrażam sobie normalnych, codziennych prac (sprzątanie, gotowanie, czy nawet głupie malowanie paznokci) w moich najlepszych koszulach jedwabnych czy sukienkach. Mam jednak nawyk okresowego, hurtowego wywalania nadmiaru rzeczy, wtedy lecą do wora wszystkie najbardziej wypłowiałe i powyciągane koszulki i swetry, nie ma przebacz.
OdpowiedzUsuńZawsze się przebieram w legginsy i koszulkę po przyjściu do domu nie tylko dla wygody, ale też by nie niszczyć ulubionych ubrań - można je pochlapać w trakcie gotowania lub mogą się do nich przykolegować pazurki kotka ;)
OdpowiedzUsuńRównież należę do osób, które przebierają się po przyjściu w ''domową garderobę''. Dawniej to było dla mnie dziwne i chodziłam w niewygodnych jeansach, teraz nie wyobrażam sobie chodzić po domu w czymś innym, niż w dresach. Co do niezapowiedzianych wizyt to u mnie takich praktycznie nie ma, poza czasami kurierami, którymi zbytnio się nie przejmuję ;D
OdpowiedzUsuńKocham dresy i wszystko co wygodne oraz tak najczęściej chodzę po domu. Jeśli wiem że ktoś może do mnie przyjść to ubieram ciuszki z kategorii wygodnych a do pokazania się ludzią. Wydaje mi że każdy ma takie ciuchy po domu bo nie wierzę aby nawet Pani prezes oglądając film czy gotując robiła to w garsonce.
OdpowiedzUsuńJa mam ciuchy po domu, przyznaje się bez bicia :D Nie czuję się przez to gorsza ani nie noszę znoszonych ciuchów. Po prostu są wygodne i tyle :D Ale racja, w domu o wygląd też trzeba dbać
OdpowiedzUsuńja też nie odstaję od innych i mam osobną szafkę na ciuchy "po domu", czy jak to mawia moja mama "do zdarcia" :D
OdpowiedzUsuńMam rzeczy po domu, jednak zawsze staram się by były one dość schludne :) co do ubrań po domu nie koniecznie zgadzam się z tym że spada "temperatura w związku". Mój chłopak mówi, że takie dresiki i niedbały koczek są słodkie, a do tego jeśli dzień w dzień chodziłabym pod domu nienagannie ubrana, to czym zaskoczyłabym go na randce? haha :D
OdpowiedzUsuńJa zawsze chodzę po domu ubrana normalnie, w sensie nigdy w dresie itd. lubię zawsze wyglądać dobrze i atrakcyjnie hihi :P
OdpowiedzUsuństawiam na luźniejsze, domowe i wygodne ubrania
OdpowiedzUsuńjestem w domu, nie na wybiegu
Mam swoje 'podomki' i tego się nie wstydzę :) A zawsze można się szybko przebrać jak ktoś mnie odwiedzi ;)
OdpowiedzUsuńRównież mam takie ciuchy, ale na pewno nie w takim stanie, abym się wstydziła ludziom pokazać. Albo aby mój mąż i moi bliscy mówili,ze jestem fleją,
OdpowiedzUsuńTakie ciuchy to szmaty albo na śmietnik.
Ja chodzę po domu w getrach oraz bluzach, więc nie mam powodu do wstydu! :)
OdpowiedzUsuńMi żal wyrzucać, ale wtedy przychodzi z pomocą mąż i mówi : jak nie wyrzucisz to po co Ci nowe? Moment i decyzja o wyrzuceniu podjęta. ;-)
OdpowiedzUsuńMam i ja rzeczy po domu w nich jest mi najwygodniej moi znajomi również tak robią :)
OdpowiedzUsuńKiedyś miałam dużo takich ciuchów 'po domu', obecnie chodzę ubrana raczej wyjściowo acz wygodnie.
OdpowiedzUsuńTeż mam ciuchy po domu, ale najlepiej w piżamie :)
OdpowiedzUsuńJa noszę takie ciuszki :) Po prostu jest to dla mnie zapowiedź relaksu :)
OdpowiedzUsuńKiedyś, za młodziaka, chodziłam w takich typowych "szmatach", z którymi z sentymentu nie mogłam się rozstać :D
Teraz mam lepiej wyglądające dresy tym bardziej, że dużo mam ciuchów sportowych, bo siłownia to niemal mój drugi dom :) Więc jest po prostu wygodnie i na sportowo :)
Oczywiście że mam rzeczy po domu , w nich jest najwygodniej ;)
OdpowiedzUsuńhttp://xthy.blogspot.com/
Nie przebieram się jak wracam do domu, chyba że mam na sobie coś niewygodnego:) Jak mam taki 'domowy' dzień to zakładam dres albo legginsy:) Podomowe ubrania są spoko, dopóki nie odpuszcza się tego na tyle żeby chodzić w dziurawych albo znoszonych maksymalnie ciuchach:)
OdpowiedzUsuńTeż mam ubrania po domu, czasem jest wpadka przed kurierem, gdy mam za krótki sweter przy legginsach, ale zazwyczaj szybko nakładam dłuższe ponczo :D
OdpowiedzUsuńMam kilka ubrań po domu, ale rzadko z nich korzystam. Tylko wtedy, kiedy sprzątam, czy gotuję, bo mam tendencję do brudzenia się na potęgę :P
OdpowiedzUsuńMam półeczkę z ciuchami po domu i mam w niej starsze dżinsy, zaciągnięte sweterki ale wszystko bardzo wygodne i schludne :D
OdpowiedzUsuńMam parę ciuchów do chodzenia do domu, ale ja mam ogólnie sposób - pracuje z domu, jak mam rozmowę przez skype, to często siadam w kuchni w marynarce, a pod stołem... jakiś dres :D
OdpowiedzUsuńJa się zawsze przebieram po przyjściu do domu, ale ubrania muszą być schludne :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, w domu zawsze noszę bardziej wygodne ubrania i nie widzę w tym nic złego.
OdpowiedzUsuń