niedziela, 11 września 2016

Peeling do twarzy o zapachu sfermentowanego jabłka


Długo zastanawiałam się czy dodać ten post. Nie lubię pisać o bublach kosmetycznych, a zwłaszcza tych, które dostałam (produkt ze spotkania blogerek). Z drugiej strony, prowadzenie bloga to dzielenie się z Wami rzetelnymi opiniami, także tymi złymi.

Dzisiaj pod lupę chciałabym wziąć peeling do twarzy Himalaya z orzechem włoskim i jabłkiem. Kosmetyk kupujemy w miękkiej tubie o pojemności 75 ml, za która trzeba zapłacić  ok. 8zł. Tuba jest wygodna w użytku, z praktycznym zamknięciem typu „klik”. Otrzymując produkt, ucieszyłam się, że mogę go wypróbować, ponieważ zapach świeżego jabłka kojarzył mi się bardzo pozytywnie. Niestety po otwarciu czekało mnie niemiłe rozczarowanie. Peeling ma bardzo nieprzyjemny zapach, przywodzący na myśl sfermentowane jabłko, albo coś znacznie gorszego... Produkt był w dacie, więc mimo zapachowych niedogodności stosowałam go na twarz, za każdym razem wstrzymując oddech. 
 

Jego działanie było dosyć przeciętne. Peeling posiada niewielką ilość kuleczek peelingujących, które są raczej delikatne. Moja tłusta cera lubi mocniejsze zdzieraki. Aby ją dobrze oczyścić nakładałam dużą ilość, co przekładało się na intensyfikację zapachu oraz zmniejszoną wydajność. Kosmetyk mnie nie uczulił, skóra po użyciu była gładsza i miała lepszy koloryt. Mimo to, zdecydowanie do niego nie wrócę, ponieważ na rynku jest sporo lepszych odpowiedników, które nie drażnią mojego nosa w tak paskudny sposób.
Czy ktoś z Was także naciął się na tego przyjemniaczka?