Na pewno każdej z Was zdarzyła się sytuacja, gdy ulubiony cień/puder/róż z trzaskiem wylądował na kafelkach w łazience. Pokruszony kosmetyk bardzo ciężko używać, bo wysypuje się z opakowania i brudzi wszystko wokoło. Czy taki produkt musimy spisać na straty? Okazuje się, że nie. Jest kilka opcji, które można zastosować, aby nie marnować produktu.
1. Jeśli jest to cień do powiek, można go pokruszyć i wsypać do przeźroczystego lakieru do paznokci uzyskując w ten sposób całkiem nowy lakier o niestandardowej barwie.
2. Róże, brązery, pudry i cienie można rozdrobnić i przesypać do innego opakowania, które umożliwi używanie ich jako produktów sypkich
3. Pokruszony kosmetyk można scalić przy pomocy spirytusu salicylowego. Połamaną część rozdrabniamy wykałaczką, następnie zalewamy ‘pył’ spirytusem salicylowym robiąc z niego papkę. Masę należy przycisnąć jakimś twardym przedmiotem np. monetą i zostawić na kilka godzin do odparowania. Efekty rekonstrukcji brązera zobaczycie na poniższych zdjęciach.
Naprawiony kosmetyk nie wygląda już tak ładnie jak na początku, ale nie przeszkadza to w dalszym jego użytkowaniu.
1. Jeśli jest to cień do powiek, można go pokruszyć i wsypać do przeźroczystego lakieru do paznokci uzyskując w ten sposób całkiem nowy lakier o niestandardowej barwie.
2. Róże, brązery, pudry i cienie można rozdrobnić i przesypać do innego opakowania, które umożliwi używanie ich jako produktów sypkich
3. Pokruszony kosmetyk można scalić przy pomocy spirytusu salicylowego. Połamaną część rozdrabniamy wykałaczką, następnie zalewamy ‘pył’ spirytusem salicylowym robiąc z niego papkę. Masę należy przycisnąć jakimś twardym przedmiotem np. monetą i zostawić na kilka godzin do odparowania. Efekty rekonstrukcji brązera zobaczycie na poniższych zdjęciach.
Naprawiony kosmetyk nie wygląda już tak ładnie jak na początku, ale nie przeszkadza to w dalszym jego użytkowaniu.
Bawicie się w naprawianie uszkodzonych kosmetyków czy od razu spisujecie je na straty?
Już wiele kosmetyków reanimowałam w ten sposób:)))
OdpowiedzUsuńoj nie raz spotkało mnie takie wydarzenie niestety :(
OdpowiedzUsuńKilka razy właśnie uratowałam kosmetyk stosując spirytus salicylowy lub właśnie używałam go jako produkt sypki. Nie wiedziałam tylko, że można dodać go do lakieru, świetny pomysł, na pewno wykorzystam go w praktyce :)
OdpowiedzUsuńFajne porady kochana :)
OdpowiedzUsuńO, właśnie mi się pokruszył i mialam wyrzucić, ale.. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))
Fajny pomysł z tym spirytusem, wykorzystam go na pewno gdy mi się jakiś kosmetyk pokruszy :).
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć w życiu tylko takie tragedie ;p
OdpowiedzUsuńja też :)
UsuńJa czasami staram się reanimować :).
OdpowiedzUsuńRównież miałam ostatnio podobnego posta o tej tematyce. Przydatne, tym bardziej gdy kosmetyk nie był tani ;) Obserwuję bloga :)
OdpowiedzUsuńpieknekosmetyki.blogspot.com
Przynajmniej nie trzeba się z nim żegnać. :P
UsuńJa tak naprawiam każde cienie jakie mi się pokruszą :)
OdpowiedzUsuńA ja swój bronzer specjalnie sproszkowałam :D
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za kosmetykami sypkimi.
Usuńbrązer można też sproszkować i dodać do balsamu i mieć lekki balsam brązujący :D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :)
UsuńJa przeważnie rozkruszam już całość i przesypuję do pojemniczka z sitkiem :)
OdpowiedzUsuńJa też tak robię. :-)
Usuńmnie się tak stało z różem. wszystko wrzuciłam do opakowania po kremie i nadal używam.
OdpowiedzUsuńja raczej wyrzucam, bo nie chce mi się z nim bawić :P
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie, to też czasem wyrzucam, jeśli nie zależy mi tak bardzo na produkcie.
Usuńpo tym poście na pewno zacznę bawić się naprawianiem uszkodzonych kosmetyków;
OdpowiedzUsuńrewelacyjny efekt końcowy;
pozdrawiam :)
Ja na szczęście jeszcze nigdy nie miałam takiej tragedii ;)
OdpowiedzUsuńJeej muszę wypróbować ale z pudrem :)
OdpowiedzUsuńPomysł numer 2 najbardziej mi się podoba,zwykle gdy miałam taki wypadek to od razu wyrzucałam,dziwię się że nie wpadłam na ten pomysł;-)
OdpowiedzUsuńhttp://soalicepl.blogspot.fr/
No i po problemie.
OdpowiedzUsuńciekawe patenty zwłaszcza pierwszy... szkoda że wcześniej nie trafiłam na niego
OdpowiedzUsuńDobre pomysły :)
OdpowiedzUsuńI problem rozwiązany. :-)
OdpowiedzUsuńczęsto ma miejsce taka mała katastrofa w mojej torebce :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ! tam moja przemiana miesiac po miesiącu :*
+ przepis
www.konieczkoo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńBardzo przydatny post!
Kiedyś w szkolnej łazience upadł i pokruszył się mój nowiutki puder... Nie było czego zbierać...
Myślę, że gdy coś takiego jeszcze raz mnie spotka to na pewno skorzystam z Twojej rady :)
Patent ze spirytusem jest naprawdę fajny, można w łatwy sposób naprawić kosmetyki. Dopóki go nie znałam, musiałam się pożegnać z niejednym ulubionym cieniem, czy bronzerem.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z dodaniem pokruszonego cienia do lakieru, nie przyszłoby mi to do głowy :)
tak samo naprawiałam cień do powiek :)
OdpowiedzUsuńPomysłowo!
OdpowiedzUsuńMuszę zapamiętać ten patent, raz już wyrzuciłam pokruszony cień do powiek:)
OdpowiedzUsuńŚwietne porady! Wrócę na pewno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mi kiedyś puder w kamieniu wypadł i cały się pokruszył :/ teraz wiedziałabym , co zrobić :)
OdpowiedzUsuńTERAZ TAK ŁATWO ICH NIE WYRZUCĘ:)))
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj wyrzucałam ale teraz na pewno tego nie zrobię ;)
OdpowiedzUsuńkiedys tez tak zrobilam :)
OdpowiedzUsuńNaprawiłam kiedyś w ten sposób puder :)
OdpowiedzUsuńŚwietne pomysły! A nie raz już zdarzyło mi się wyrzucić cienie do powiek. Niepotrzebnie... :)
OdpowiedzUsuńMnie się jeszcze taka niemiła niespodzianka nie przydarzyła... Ale chętnie wypróbuję sposób z rekonstrukcją na jakimś - nie daj boże - uszkodzonym kosmetyku.
OdpowiedzUsuńZnam ten ból, ale jeszcze nigdy nie reanimowałam kosmetyków w ten sposób.
OdpowiedzUsuń:*
Świetny patent, nie słyszałam o nim. Na pewno wypróbuję!
OdpowiedzUsuńA mnie ostatnio spadł róż z MUR :( może faktycznie go pokruszę bo strasznie trudno mi się go używa :(
OdpowiedzUsuńsuper pomysł pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń