Już od dzieciństwa jestem molem książkowym i chętnie pochłaniam grube tomiszcze. Do moich ulubionych autorów należą Coben, Cook, Follet, Gerritsen. Ostatnio trafiłam na świetną książkę Paulliny Simons Dziewczyna na Times Square.
Lektura poruszyła mnie do łez, dlatego postanowiłam napisać o niej kilka słów. Historia zaczyna się dość typowo, młoda, biedna dziewczyna wygrywa na loterii grubą kasę. Niestety w tym samym czasie znika bez śladu jej przyjaciółka i zaczyna się seria nieszczęść. Główna bohaterka dowiaduje się o raku, który niszczy jej piękne ciało. Kłopoty rodzinne, bezskuteczne poszukiwania przyjaciółki i śmiertelna choroba pozbawiają młodą kobietę złudzeń i nadziei na przyszłość. Na domiar złego jedna z jej sióstr ma chrapkę na pieniądze wygrane na loterii, nie wierząc, że dziewczyna może pokonać raka. Czy historia skończy się szczęśliwie, czy w tym zamęcie znajdzie się miejsce na takie uczucia jak przyjaźń, a może nawet miłość?
Piękna historia o walce z samym sobą. Bogata fabuła, pełna ludzkich słabości z mrocznym, kryminalnym wątkiem w tle. Jestem pewna, że książka się spodoba nawet wybrednemu czytelnikowi, dlatego gorąco zachęcam do lektury.